can we help
+44(0)1983 296060
+1 757-788-8872
tell me moreJoin a rally

Menu

Blue Waves
Owner Przemyslaw Greniewicz
Design Lagoon 450
Length Overall 13 m 96 cm
Flag Poland
Sail Number




BOAT LOGS
Filter by..
Search


10/12/2014

Blue Waves - Dzien 15 i pól - Aruba, Jamaica I wanna take you

Dzień 15 i pół - Aruba, Jamaica  I wanna take you Przed rejsem spotkałem się z moim brokerem ubezpieczeniowym żeby wykupić polise na wyjazd. Stwierdziłem że na wszelki wypadek kupie na miesiąc i na cały świat bo wypływamy z Hipszpani, potem jakieś dziwne państwa wyspy na karaibach a wracamy do domu samolotem przez stany. Na szczęście broker wypisując polise kurtuazyjnie zapytał gdzie i po co wyjeżdżam że mnie tak długo nie będzie. Dla mnie to było oczywiste że wybieram się w rejs przez Atlantyk, przecież myślałem o tym prawie od roku. W tym momencie ręka brokera wypisująca odręcznie polise się zatrzymała. Zapytał się czy sobie nie żartuje. Ja powiedziałem że oczywiście że nie, że się na rejs przygotowuje od dawna i że jestem w pełni zwarty i gotowy żeby za dwa dni wsiąść do. read more...


10/12/2014

Blue Waves - Dzien 14 - Katar i albatrosy z twarza Marlyn Monroe

Dzień 14 - Katar i albatrosy z twarzą Marlyn Monroe Czasem gdy wachta się wdłuża i jest mało adrenaliny to gramy w cyferki. Obserwójąc dystans pozostały do mety szukamy skojarzeń z obecnym stanem licznika. Parę dni temu jak na wachcie pokazało sześćset szeździesiąt sześć mill to rozsypał się spinaker. Dziś bawimy się zbowu w samoloty i odliczamy Airbusy. Zaczelismy od słynnego dwó pietrowca i zeszliśmy gróbo po niżej A320. Ja osobiście nie mogę się doczekać F16 ale na to to chyba będe musiał poczekać do sŕody. Chyba że niż budujący się nad Guadelupe nie p Od rana ciepło i żar leje się z nieba, jesteśmy szczęśliwi choć jak to klasyczni polacy już po kilku godzinach zaczeliśmy nażekać że może za gorąco i po raz pierwszy od kanarów postawiliśmy bimini na fly bridgu. Rano przywitał mnie mój. read more...


06/12/2014

Blue Waves - Dzien 12 i 13 - Kto refuje ten parkuje

Dzień 12 i 13 - Kto refuje ten parkuje Sobota zlała się z niedzielą w jedną konsystencje. Wachty jedna za drugą, mało  odpoczynku. Wszyscy jacyś tacy mało mówni, nie było czasu żeby pisać. Wydawało się że oba te dni będą się jedynie różnić obiadem. W sobote była lasagna z resztek pokładowych warzyw częściowo naruszonych zębem czasu. Na niedziele już dużo wcześniej zaplanowaliśmy schabowe z piersi kurczaka w wersji morskiej bez panierki bo nie ma już bułki tartej. Te kotlety były naszym jedynym pozostałym mięsem na pokładzie. W sobote rano odbierając wachte od pierwszego na dzień dobry usłyszałem. Znowu załatwili kolejny żagiel,  chodziło mu o bohaterów poprzedniej nocy. Pękła lina liku przedniego. To stało się już wcześniej i tym razem na szczęście znowu udało się nam go. read more...


05/12/2014

Blue Waves - Dzien 11 - Dzis w nocy byl wypadek, utopil sie Gienek

Dzień 11 - Dziś w nocy był wypadek, utopił się Gienek Od rana cały czas wpatruje się w Boeingi. Zaczeło się od Dreamlinera to było wtedy jak nasz charter ploter pokazał 787 mill morskich do celu naszych regat. Jeszcze na mojej wachcie przeleciał 777 i od razu przypomiałem sobie o tragedi rodzin tych ludzi, ktorzy zgineli latem na pokładzie tego malezyjskiego boeinga zestrzelonego przez rosjan nad Ukrainą. Teraz czekamy na Jumbo Jeta. 747 mil morskich to już naprawdę blisko do lądu. Dzisiaj stukneło nam na liczniku już dwa tysiące mil, które przebyliśmy na żaglach opuszczając Hiszpanie jedenaście dni temu. Dwa tysiące nie wydaje się być jakąś wielką cyfrą bo to raptem jakieś nie całe cztery tysiące kilometrów czyli mniej wiecej tyle ile zajął by cztero godzinny lot z Warszawy do Lisbony.. read more...


04/12/2014

Blue Waves - Dzien 10 - Poprosze czternascie razy Atlantyk i Dago

Dzień 10 - Poprosze czternaście razy Atlantyk i Dago Jak umysł schizofrenika dwubiegunowego pogoda dziś od rana poczęstowała nas obfitym już prawie karaibskim słońcem. Jest powiedzenie że pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Jest to absolutnie prawda w stosunku do tak przeze mnie ukochanych mórz i oceanów jak i do gór za, którymi absolutnie nie przepadam i ostatnio nawet zdecydowałem że będę w życiu unikał na tyle ile się to da. Ani one nie są głeboko błekitne, ani mokre, ani słone. Nie buja więc zupełnie używając nowo podchwconego na rejsie hipsterskiego określenia nie wiem o co "come one". Sztormiaki i inne ubrania schną na siatkach w których wypływając z Las Palmas trzymaliśmy podwieszone pod dachem fly bridga owoce. Owoców jest już coraz mniej ale i tak dziś zdecydowaliśmy sie z. read more...



More Logs...